Tego chyba nikt się nie spodziewał – Recenzja Predator Pogromca Zabójców

Tego chyba nikt się nie spodziewał – Recenzja Predator Pogromca Zabójców
Spis treści:

Gdy w 2022 roku Dan Trachtenberg zaskoczył wszystkich Prey, udowadniając, że franczyza Predator wciąż ma ogromny potencjał, mało kto przypuszczał, że już trzy lata później zaserwuje nam kolejną bombę – i to w formie animowanej antologii. Predator: Pogromca Zabójców (ang. Predator: Killer of Killers), który właśnie zadebiutował na Disney+, to film, który nie tylko kontynuuje najlepsze tradycje serii, ale też otwiera drzwi do zupełnie nowych możliwości. I choć animowana forma może budzić początkowo pewne wątpliwości, szybko okazuje się, że to właśnie dzięki niej dostajemy jedną z najbardziej ekscytujących i brutalnych przygód Yautja w historii.

Trzy epoki, trzy śmiertelne pojedynki

Film podzielony jest na trzy segmenty, z których każdy przenosi nas w inną epokę historyczną, by pokazać, jak różni wojownicy mierzą się z kosmicznym łowcą. Pierwszy, "Tarcza", rozgrywa się w świecie wikingów, gdzie Ursa (Lindsay LaVanchy) prowadzi krwawą krucjatę zemsty. Drugi, "Miecz", zabiera nas do feudalnej Japonii, gdzie ninja Kenji (Louis Ozawa) staje przeciwko własnemu bratu-samurajowi, zanim na scenę wkroczy znacznie groźniejszy przeciwnik. Wreszcie "Pocisk" przenosi nas w czasy II wojny światowej, gdzie pilot Torres (Rick Gonzalez) musi zmierzyć się z zagadkowym zagrożeniem na niebie.

Każda z tych historii jest samodzielną, intensywną opowieścią o walce, honorze i przetrwaniu, ale prawdziwy geniusz Pogromcy Zabójców ujawnia się dopiero w finale, gdy wszystkie wątki splatają się w sposób, którego nikt się nie spodziewał. Reżyser nie tylko dostarcza nam emocjonujących pojedynków, ale też zręcznie wplata elementy mitologii Yautja, poszerzając uniwersum w sposób, który zapowiada jeszcze większe rzeczy w przyszłości.

Styl animacji, który wciąga i szokuje

Początkowo może dziwić fakt, że Trachtenberg zdecydował się na animację zamiast live-action, ale już po kilku minutach staje się jasne, dlaczego ten wybór był idealny. Film wykorzystuje hybrydę technik 3D i malarskich tekstur 2D, tworząc efekt wizualny przypominający Spider-Verse czy Arcane, ale z dodatkową dozą mroku i brutalności. Walki są dynamiczne, krwawe i pełne pomysłowych rozwiązań – od pojedynków na tarcze i miecze po powietrzne starcia, w których Predator wykorzystuje technologię zdolną rozrywać samoloty na strzępy.

Co ciekawe, Pogromca Zabójców to pierwsza pełnometrażowa animacja Hollywood stworzona w całości w silniku Unreal Engine. Efekt? Sceny walk mają niesamowitą płynność, a jednocześnie artystyczną stylizację, która nadaje im unikalny charakter. Niektóre ujęcia wyglądają jak żywe obrazy, a momentami animacja celowo zwalnia, by podkreślić dramatyzm śmiercionośnych ciosów.

Twist, który zmienia wszystko

Bez spoilerów: finał filmu to prawdziwy majstersztyk narracyjny. Trachtenberg nie tylko łączy wszystkie trzy historie w zaskakujący sposób, ale też wprowadza element, który całkowicie zmienia postrzeganie tego, czym właściwie jest tytułowy "Pogromca Zabójców". To nie tylko kolejna opowieść o ludziach walczących z Predatorem – to część większej układanki, która może prowadzić do przyszłych filmów lub seriali. Fani franczyzy znajdą tu liczne nawiązania do poprzednich części, ale także nowe pytania, na które odpowiedzi przyjdzie nam poczekać.

Trachtenberg konsekwentnie buduje uniwersum

Po Prey i teraz Pogromcy Zabójców widać, że Dan Trachtenberg ma jasną wizję dla serii Predator. Nie tylko oddaje hołd klasyce, ale też eksperymentuje z formą i treścią, pokazując, że Yautja mogą być równie fascynujący w średniowiecznej Skandynawii, feudalnej Japonii czy na polu bitwy II wojny światowej. Co więcej, jego podejście do mitologii Predatorów jest głębsze niż kiedykolwiek – nie są już tylko bezmyślnymi zabójcami, ale rasą z własnym kodeksem honorowym, rytuałami i hierarchią.

Podsumowanie: 8/10 – Potężny krok naprzód dla uniwersum Predatora

Predator: Pogromca Zabójców to film, który może zaskoczyć nawet najbardziej zagorzałych fanów. Dzięki świetnej animacji, pomysłowej strukturze i zaskakującemu finałowi udowadnia, że franczyza wciąż ma wiele do zaoferowania. Nie jest to może dzieło idealne – niektóre segmenty mogłyby być nieco bardziej rozbudowane, a momentami styl animacji może wydawać się nierówny – ale to solidne 8/10 i zapowiedź jeszcze większych rzeczy w przyszłości.

Jeśli Prey było odświeżeniem serii, Pogromca Zabójców jest dowodem, że Predatorzy wciąż mają wiele do powiedzenia. A jeśli finał jest zapowiedzią tego, co nadchodzi… cóż, czekanie na kolejne filmy będzie prawdziwą torturą.

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie artykuły