Brandon Sanderson – Wiatr i Prawda - zakończenie pierwszego cyklu!

Brandon Sanderson – Wiatr i Prawda - zakończenie pierwszego cyklu!
Spis treści:

Wydane 6 grudnia poprzedniego roku, „Wiatr i Prawda” to najnowsze dzieło autorstwa Brandona Sandersona, które po blisko 15 latach od wydania „Drogi Królów” zwieńcza pierwszą fazę cyklu Archiwum Burzowego Światła. Jest to jedna z najpopularniejszych, o ile nie najpopularniejsza, seria stworzona przez pisarza. Nic dziwnego więc, że moje oczekiwania były spore. A jak to właściwie wyszło?

Rycerze wiatru i prawdy

Powieść zaczyna się dokładnie tam, gdzie poprzednia część (Rytm Wojny) nas zostawiła. Ludzkość przygotowuje się na ostateczny pojedynek pomiędzy bogiem zła Odium, a Dalinarem Kholin. Wszyscy bohaterowie mają swoje specyficzne zadania i cele które chcą wykonać przed tym pojedynkiem. Czy to obrona miasta, czy też podróż do swojej dawno nie widzianej ojczyzny, wszystkie te historie się ze sobą łączą tworząc jedną spójną całość.
Jak to autor ma w zwyczaju, historia ponownie kładzie nacisk na wszelakiego typu problemy psychologiczne z którymi borykają się bohaterowie powieści. Można powiedzieć że jest to jeden z głównych motywów wszystkich książek Cosmere. Uważam te motywy są ciekawe, aczkolwiek można je odebrać za zbyt moralizatorskie.
Dodatkowo w trakcie czytania po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniu o tym jak mocny wpływ miał świat komiksów na pisarstwo Sandersona. Wiatr i Prawda po raz kolejny pokazuje jak mocno ze sobą są połączone wszystkie serie osadzone w uniwersum Cosmere. Niczym jak w filmie Marvela spotykamy gościnne występy postaci z innych serii, a stawka przegranej nie obejmuje tylko planety Roshar (na której osadzona jest seria), ale także całego uniwersum. Dodatkowo można poczuć inspiracje komiksami poprzez styl pisania autora. Nie raz mroczniejsze momenty są przeplatane bardziej żartobliwymi (często nawet głupkowatymi) komentarzami, jak to ma miejsce w komiksach Marvela lub DC Comics. Czy to jest zła rzecz? Uważam że jest to sprawa subiektywna. Zgaduję że jeżeli dotrwaliście do piątej części z tego cyklu to już powinniście być do tego przyzwyczajeni.

Dziesięć dni przed końcem świata

Struktura tej książki jest całkowicie inna od poprzednich książek z Archiwum Burzowego Światła. Ba, możliwe że (pod tym względem) jest to jedyna książka tego typu napisana przez Brandona Sandersona. Cała historia toczy się na przestrzeni jedynie dziesięciu dni a każdy dzień odlicza zbliżający się wielkimi krokami pojedynek ze złym bogiem Odium.
Format ten pod wieloma względami był naprawdę ciekawym wyborem. Dzięki temu od praktycznie samego początku historia utrzymuje tempo, które trzyma nas w napięciu aż do ostatniej strony. Jest to duża zmiana w porównaniu do poprzednich części serii, gdzie zwykle tempo historii było dużo wolniejsze aż do momentu kulminacyjnego gdzie historia wręcz galopowała do przodu.
Niestety powieść tak skonstruowana posiada również swoje wady. Możliwe że autor chciał przysłowiowo zapakować trochę za dużo w te półtora tygodnia czasu. Nieraz myślałem że wydarzenia dzieją się zbyt szybko i że dziesięć dni to za mało na przedstawioną nam historię. Dodatkowo w trakcie czytania książka zostawiła mnie z odrobiną chęci… na coś więcej? Chęć na więcej interakcji z bohaterami bez wymuszonego z góry terminu zakończenia historii, który nie pośpiesza ich z punktu A do B jak po sznurku prosto do końca powieści.

WaT2.jpg

Czy to aby na pewno koniec?

No właśnie… Zaczynając czytać tę książkę spodziewałem się zakończenia pierwszej fazy jako coś definitywnego. Czegoś podobnego w skali do tego ukazanego przez Brandona Sandersona w trylogii Ostatniego Imperium(również nazywane pierwszą erą) z serii „Z Mgły Zrodzony”. Czegoś co zakończy fabułę większości postaci, pozwalając na wprowadzenie nowych historii i postaci w następnej fazie cyklu. Natomiast Wiatr i Prawda sprawia bardziej wrażenie… punktu postojowego przed burzą. Miejscem w którym postacie mogą odetchnąć na moment przed kolejnymi wydarzeniami.
Czy jest to zła rzecz? Niekoniecznie. Wydaje mi się że to jest bardziej kwestia oczekiwań jakie posiadałem przed zabraniem się do czytania tej książki. Zdecydowanym minusem natomiast jest fakt, że musimy czekać potencjalne lata na kolejną część z tego cyklu, a na definitywny koniec historii prawdopodobnie poczekamy kolejną dekadę albo nawet i dwie.

I co dalej?

I tutaj zadajemy sobie pytanie… co dalej? Przecież Wiatr i Prawda to tylko zakończenie pierwszego cyklu, więc to nie koniec serii Archiwum Burzowego Światła. Wciąż przed nami druga faza cyklu czyli kolejne pięć książek. Na szczęście daleko nie musimy szukać! Brandon Sanderson jest bardzo zaangażowany jeżeli chodzi o komunikacje z czytelnikami i zawsze nam dostarcza skrupulatny terminarz (którego się ściśle trzyma) i aktualności na temat tego czym się obecnie zajmuje. To à propos jest jedną z największych zalet Sandersona, który zdecydowanie się odznacza w tłumie pisarzy którzy się terminów w ogóle nie trzymają (lub też tych terminów w ogóle nie mają). Pisarz już zapowiedział swój plan na przyszłość w którym zrobi sobie przerwę od Archiwum Burzowego Światła na kilka lat, w czasie której skupi się na pisaniu innych powieści ze świata Cosmere[1]. Na pierwszy ogień czas na trzecią erę z serii „Z Mgły Zrodzony”. Po drugiej erze (znanej również jako seria Waxa & Wayne’a) czas na trzecią erę z serii „Z mgły zrodzony". Następnie czas na kontynuację „Elantris”, która była pierwszym dziełem wydanym przez Sandersona aż dwie dekady temu. Nie trzeba się martwić o objawy odstawienia związane z brakiem powieści osadzonych w uniwersum Cosmere. Po tych dwóch cyklach, których tworzenie prawdopodobnie zajmie kilka lat będzie czas na powrót do świata burzowego światła na które osobiście czekam.

Podsumowanie

Po dwóch fantastycznych książkach (Droga Królów i Słowa Światłości) wprowadzających nas w ten świat oraz dwóch odczuwalnie gorszych, ale wciąż trzymających dobry poziom kontynuacjach (Dawca Przysięgi oraz Rytm Wojny) czas jest na Wiatr i Prawdę. Czy jest to kontynuacja warta uwagi? Moim zdaniem tak. Jest to dobra książka. Coś przy czym się nie nudziłem i chętnie mogę polecić każdemu kto lubi uniwersum Cosmere lub styl pisania Brandona Sandersona. Było kilka świetnych i trzymających w napięciu momentów w których występowały postacie z którymi o dziwo się zżyłem.
Co natomiast jeżeli chodzi o zwieńczenie serii którą sam autor uważa za swoje opus magnum. Czy ta książka przysłowiowo „udźwignęła” masę oczekiwań jako ostatnia książka tej fazy? Czy zostawi ona ślad w literaturze fantasy na lata? Coś chociażby na miarę Drogi Królów lub Słów Światłości – książki która jest de facto jedną z najwyżej ocenianych książek w historii?[2] Wydaje mi się że nie. Nie było to coś co będę wspominać przez lata ani coś co odbiło się dla szerokim echem. Pod tym względem, wydaje mi się że ta książka z góry była skazana na porażkę, gdyż po prostu jak to zwykle bywa oczekiwania były zbyt duże.
Pomimo wszystkiego tego, ja osobiście czekam z niecierpliwością na kolejną część z tego uniwersum i z chęcią ją przeczytam kiedy tylko wyjdzie.


  1. State of Sanderson 2024 ↩︎

  2. Top 100 Highest Rated Books on Goodreads ↩︎

gsr

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie artykuły