"Wojna o wymiary. Tom 1" - fantastyczny bigos!
Zacznijmy od tego, że książka "Wojna o wymiary" napisana przez Alberta Kozioła została podzielona na dwie części. Pierwsza z nich to krótkie, niepowiązane (tak może się wydawać) ze sobą opowieści z bardzo różnych czasów. Rozpoczynamy od przygody z wikingami, silnymi nieustraszonymi wojami, którzy plądrują i palą najeżdżane wyspy. Wszystko idzie zgodnie z planem, dopóki nie doszło do jednego incydentu. Podczas marszu na lądzie natrafiają na miejsce pełne ciał i tam spotykają legendarnego i mitycznego opiekuna lasu - Ven, który każe im zawrócić. Jak to u wikingów bywa, zły omen należy uszanować, więc zawracają.
Tu pierwsza opowieść się kończy i rozpoczyna się kolejna, tym razem w zupełnie innych czasach, trochę późne postapo (a przynajmniej tak sobie to wyobrażam), bo natura już zrobiła swoje i planeta zaczyna się odradzać. Poznajemy kolejną postać i jak to w klimatach po zagładzie, w których miasta zostały doszczętnie zniszczone, brakuje jedzenia i wody. To więc jest główny cel codziennego zmagania obywateli świata - przeżyć. Takie warunki sprzyjają nielegalnym interesom i powstawaniom różnego rodzaju grup zorganizowanej przestępczości, które dzięki sile, liczebności i broni okradają i mordują pozostałych. Tak miał zginąć nasz obywatel, ale wydarzyło się coś, co mnie zaskoczyło i Was zaskoczy kiedy sięgniecie po książkę.
W późniejszych opowieściach poznajemy kolejne zupełnie inne niż pozostałe historie, w jednej najwybitniejszych magów, którzy ujarzmili wodę, ogień czy wiatr, których celem jest poskromienie tytana. W innej po prostu policjantów na służbie, ale w przyszłości, gdzie samochody napędzane są grawitacyjnie, a główną bronią są laserowe karabiny. Moja ulubiona postać to samuraj o imieniu Toka, który pojawia się w jednej z opowieści. Jest to mój faworyt, gdyż wchodzi w wir walki i swoimi ultraszybkimi ruchami katany rozprawa się z dwudziestoma przeciwnikami, a dzięki wysokim umiejętnościom i szybkości jego broń rozbija nawet nadlatujące z ogromną prędkością strzały.
Piszę o tym dlatego, że te krótkie opowiadania są pełne dynamiki, szczegółowości. Każda z nich jest inna, ale równie ciekawa. Tylko jak one się ze sobą łączą i o co tak naprawdę chodzi w tytułowej "wojnie o wymiary"? Tego dowiadujemy się w drugiej części, kiedy okazuje się, że te luźne i niby niepowiązane ze sobą historie zaczyna łączyć jakiś detal, szczegół. Czasem postać, czasem przedmiot i to taki na który nie zwróciliśmy za pierwszym razem szczególnej uwagi. Te małe elementy, ale jakże kluczowe, sprawiają, że książka tworzy spójną całość. Autor Albert Kozioł umiejętnie lawiruje między epokami, technologiami i światami łącząc je w jedną integralną wojnę wieloświatów, która się ciągle toczy. To po czyjej jesteś stronie zależy od perspektywy. Nie ma dobra i zła, każdym kierują inne cele i dla każdego w pewnym sensie jest to słuszna i dobra idea, ale tylko wtedy kiedy znamy jego punkt widzenia.
Chciałbym Wam serdecznie polecić książkę "Wojna o wymiary" z wielu przyczyn:
- po pierwsze i najważniejsze jest mega intrygująca i czyta się bardzo szybko (to tytuł na jeden lub dwa wieczory),
- po drugie zawiera elementy fantastyki, sci-fi, mitów i szarej rzeczywistości,
- po trzecie historie są ultradynamiczne, pełne akcji, bitek i ucieczek.
- po czwarte świat jest przedstawiony bardzo dobrze, naszpikowany ciekawymi opisami wprowadzającymi w czasy danej epoki i ówczesnej technologii.
- po piąte, i na tym zakończę, daje mega frajdę, kiedy odkrywamy kolejne łączące się ze sobą elementy!
Na mnie książka zrobiła ogromne wrażenie i z niecierpliwością czekam na kolejne tomy!
Książkę na recenzję otrzymaliśmy od autora za co serdecznie dziękujemy.