Obcy Romulus – gra na nostalgii do Nostromo? – Recenzja (Bez spojlerów)
„Obcy: Romulus” to film, który wyraźnie czerpie z nostalgii do klasycznej produkcji Ridleya Scotta – „Obcy: 8 pasażer Nostromo”. Już od pierwszych minut widać, że twórcy celowo sięgają po elementy charakterystyczne dla oryginału. Scenografia, oświetlenie, a nawet sposób budowania napięcia przypominają kultową estetykę lat 70., co początkowo działa na korzyść filmu. Nie da się także przeoczyć podobieństwa głównej bohaterki do Ellen Ripley – zarówno pod względem fizycznym, jak i charakterologicznym. Aktorka wcielająca się w nową protagonistkę stara się oddać jej determinację i siłę, co może przypaść do gustu fanom serii.
Jedną z najmocniejszych stron „Obcego: Romulus” jest niewątpliwie klimat. Twórcom udało się odtworzyć klaustrofobiczne, duszne otoczenie kosmicznego statku, które znamy z „Nostromo”. Atmosfera zagrożenia, czający się obcy i nieprzenikniona ciemność tworzą odpowiednie tło dla historii. Ponadto muzyka i efekty dźwiękowe skutecznie podbijają napięcie, przynajmniej w pierwszej połowie filmu. Sceny walki z ksenomorfem oraz kilka początkowych jump scare’ów działają, jednak z czasem stają się coraz bardziej przewidywalne. Niestety, w końcowych etapach filmu te momenty tracą na sile – wielokrotnie wykorzystywane sztuczki straszenia zaczynają przypominać schematy znane z innych horrorów, co niestety wywołuje znużenie, zamiast budzić grozę.
Jednym z największych problemów „Obcego: Romulus” jest jednak konstrukcja postaci. Każdy z bohaterów wydaje się powierzchownie nakreślony, bez głębszej psychologii. Widzowi brakuje emocjonalnej więzi z nimi, przez co ich los staje się obojętny. Nawet dramatyczne sceny, w których ktoś ginie, nie wywołują oczekiwanego efektu – nie czujemy potrzeby, by kibicować komukolwiek. Dodatkowo niektóre decyzje bohaterów wydają się nielogiczne, co wprowadza pewien dysonans. Zamiast przemyślanych działań, postacie często podejmują decyzje, które wydają się być bardziej wymuszone fabułą niż wynikające z ich charakteru.
Największym mankamentem filmu jest jego zakończenie. W pewnym momencie wydaje się, że historia mogłaby znaleźć swoje naturalne zamknięcie, jednak twórcy postanawiają przedłużyć finał o kilka niepotrzebnych scen. To niestety odbiera filmowi dynamikę i napięcie, które wcześniej były jego atutami. Końcowe fragmenty wprowadzają nie tylko zbędny patos, ale także słabe efekty CGI, które wyraźnie odstają od reszty produkcji. Ten przesadnie rozwleczony finał pozostawia widza z niesmakiem, psując wcześniejsze, dobrze zbudowane napięcie.
Podsumowując, „Obcy: Romulus” to film, który może przyciągnąć fanów klasycznej serii dzięki licznym nawiązaniom do „Nostromo” i odtworzeniu charakterystycznego klimatu. Niestety, powtarzalne jump scare’y, powierzchownie zarysowane postacie oraz źle poprowadzone zakończenie sprawiają, że całość traci na odbiorze. Mimo kilku mocnych punktów, film nie wnosi nic nowego do uniwersum „Obcego” i pozostawia uczucie niedosytu.
Pochodzenie grafik: 20th Century Fox