"Akademia Pana Kleksa", miał być Harry Potter, a wyszło jak zawsze - recenzja filmu.
Żeby świadomie ocenić ten film zacznę od kampanii promocyjnej, która była ogromna i długa. Hype na film rozpoczął się już na początku roku 2023, a jego pierwszy trailer pojawił sie 5 stycznia 2023! Ponieważ do kina chodzę regularnie (min. 2 x w miesiącu), to materiał widziałem po kilkanaście razy, co zdążyło wzbudzić we mnie pewne oczekiwania i teraz zachęcam, aby go obejrzeć:
Jest tajemniczo, pięknie, bajkowo, trochę dziwnie - zapowiada się na iście magiczną podróż w świat Akademii Pana Kleksa.
Ponad miesiąc przed premierą pojawia się oficjalny trailer, gdzie poznajemy już znacznie większą część historii Ady Niezgódki. Kolorowy świat, wspaniałą muzykę, mroczne postaci, ludzi ptaki, wszystko wygląda obłędnie i w mojej głowie tworzy wizję pierwszego polskiego kina fantasy, który zrobi furorę na świecie! Polski Harry Potter nadchodzi, sami się przekonajcie dlaczego:
Scenografia i muzyka
W tym przypadku nie mogę powiedzieć ani jednego złego słowa! W filmie przedstawione zostają dwa światy - rzeczywisty i świat bajki. Ten pierwszy jest zwyczajny, nieprzerysowany, normalny, czyli taki jak powinien być. Pełny ludzi, ruchu i życia. Za to ten bajkowy... KAPELUSZE Z GŁÓW czy tam Chapeau bas, jak kto woli! Przecudowny świat pełen postaci z bajek, dziwnych zjawisk, magicznych istot i latających wysp. Piękne góry, doliny, rzeki i jeziora oraz posiadłość, w której dzieją się istne cuda np. pokój, w którym jednocześnie potrafi panować dzień i noc - to właśnie Akademia! Stary zamek, niczym Hogwart, tylko o mniejszej skali, ale równie efektowny! PRZEPIĘKNIE!
Muzyka również zasługuje na szczególne uznanie! Jest bardzo klimatycznie, mocno, czasem wzniośle, a gdzie trzeba stonowanie. Wstawki z elementami śpiewanymi w Akademii Pana Kleksa z 83 roku tylko w nowym wydaniu zdecydowanie wprowadzają nas w klimat znanej szkoły. Aż chce się słuchać muzyki i patrzeć na ten bajkowy świat!
Gra Aktorska
Na szczególne wyróżnienie zasługuje Tomasz Kot w wybitnej roli Ambrożego Kleksa. Zagrał fenomenalnie, jest szaleńczo, żywo, wesoło, a czasem karykaturalnie. Ten galimatias świetnie odzwierciedla kuriozalną postać Kleksa. Trochę jak Johnny Depp w "Charlie i Fabryka Czekolady", ale tutaj zdecydowanie bardziej pozytywnie. Miłym akcentem jest udział Piotra Fronczewskiego (który dokładnie 40 lat temu grał główną rolę) w roli Doktora Paj-Chi-Wo. W przypadku młodszych aktorów, wcielających się w rolę uczniów, mam już nieco inne zdanie. W moim odczuciu gra aktorska zdecydowanie ich przerosła. Jest sztucznie, płytko, co momentami burzy całą magię. Odnoszę wrażenie, że dla producenta ważniejsze niż gra aktorska było pokazanie różnorodności wśród dzieci. Śmiałem się, że po stworzeniu świata (który zapewne z budżetu filmu zjadł najwięcej) oraz stworzeniu muzyki i zatrudnieniu Tomasza Kota, już nie wystarczyło na nic innego, więc trzeba było odwrócić uwagę różnorodnością, a nie jakością ról.
Scenariusz
Pierwszy raz zwrócę uwagę na scenariusz, bo być może on był powodem tak słabej i płytkiej gry aktorskiej. Jest po prostu KICZOWATO. Wielkie i potężne wilkusy, zdobywają akademie by pomścić śmierć swojego króla. Wataha opanowuje akademię, ale nie jest w stanie złapać uczniów, którzy bawią się z nimi w kotka i myszkę.
Nic nie przebije finałowej WOJNY Z WILKUSAMI! Fabuła filmu jest skonstruowana tak, by pod okiem Ambrożego Kleksa główna postać o ogromnej wyobraźni dojrzała do tego, że ją w ogóle ma i uwierzyła, że tym samym może zmienić świat bajek na lepsze, a kulminacją tego ma być walka i obrona księcia Mateusza (ptaka) przed zabiciem go przez Wilki. Półtora godziny historii atakowania wilkusów na zamek oraz rozległe wstawki o tym jak będą mścić się za jego czyn kończą się przez minutową gadkę głównej postaci. Całe napięcie i otoczka tej wielkiej nadchodzącej bitwy zostało zakończone prostymi dziecięcymi słowami jednej osoby: "Przecież jesteście w środku dobrymi stworzeniami". Serio? To jest jakaś kpina i niestety podobnie jest w wielu fragmentach filmu.
Ocena końcowa
Nie będę oszukiwał, że film jest stworzony pod dzieci. Oczekiwania ze względu na kampanię i prześwietne trailery miałem przeogromne i faktycznie wierzyłem, że osiągniemy z tym filmem spektakularny światowy sukces polskiego kina! Czuję się po prostu rozczarowany, a wręcz oszukany. Miałem dostać poważniejszy film - obstawiałem kategorię young adult - z epickimi momentami, a dostałem płytki filmik dla dzieciaczków z piękną muzyką i scenografią. Niestety nie polecam nikomu, kto nie ma dzieci młodszych niż 7 lat.
To wszystko powoduje, że z bólem serca i niestety pełny rozczarowania oceniam film na 3/10.